Dziś zakończyliśmy zbiory Sejaka i po raz pierwszy skończyliśmy o godzinie 18:00 !! Hit! Miałem w końcu troszkę czasu dla siebie więc wyskoczyłem na eksplorację terenu. Poszedłem do wioski po piwko, zimne :) Sklep wyglądał jak mieszkanie. Pani siedziała w progu, oglądała psy ganiające ptaki i samochody przejeżdżające raz na jakiś czas. Na pewno się mnie nie spodziewała, bo wszystkie światła miała zgaszone, dopiero jak zauważyła moje zainteresowanie to raczyła podświetlić ekspozycję :) Jak wziąłem do ręki dwa piwka pokazała na jednej dłoni cztery palce, co odebrałem jako "Gimmi cztery tysie Wonow" wiec szczerząc się dałem, ukłoniłem się i poszedłem dalej nad rzekę cieszyć się cudami natury. Znalazłem taką miejscówkę, że brakowało mi tylko niedźwiedzia łapiącego pstrągi :D Bajka!

Ekipa z którą pracuję jest zżyta i utrzymujemy dobry kontakt. Poza Mamami i stałymi pracownikami pana Cho, czyli Yuri, Woo-yeon i Gun-yeong są jeszcze dwie siostry Yu-yeong i Da-yeong. Wszyscy strasznie lubią się zakładać o wszystko! Ile wyjdzie worków herbaty z dzisiejszego dnia, czy Woo-yeon rozpali grilla, czy zwykła walka na kamień/nożyce/papier. A zakłady są o to kto kupuje lody dla wszystkich, kto stawia Soju (koreański narodowy alkohol), kto się goli na łyso (nie bylem przegranym, bylem inspiracją).

Dziś był zakład kto gotuje obiad, to był pierwszy raz jak przegrałem i strasznie się ucieszyłem bo zjemy tradycyjny polski obiad! :D Pozostali ludzie, którzy dopełniają tutaj dnie, są jak jedna wielka rodzina. Wszyscy się znają i wzajemnie szanują, pan kurier, listonosz, hydraulik, mnich czy śmieciarz, nie mówiąc o sąsiadach. Zawsze wymieniają choć jedno zdanie jak się spotykają, kłaniając się na przywitanie i pożegnanie. Będąc uczestnikiem takich codziennych zdarzeń, zadaję sobie pytanie czemu cały świat tak nie wygląda? No ale przecież wiem czemu, wszyscy wiemy czemu.